piątek, 12 marca 2010
Mark Prensky zaproponował podział społeczny na cyfrowych tubylców oraz cyfrowych imigrantów. Dychotomia ta uwzględnia dwa odmienne sposoby funkcjonowania we współczesnej sieciowej i medialnej rzeczywistości. Dla osób urodzonych po roku 1983 cyfrowy świat i dostępne w nim media są ich naturalnym środowiskiem życia, osoby starsze zaś, to przybysze, którzy musza się uczyć funkcjonowania w nowej dla nich rzeczywistości. Cyfrowi tubylcy nie znają świata bez komputerów, Internetu i telefonów komórkowych, sporadycznie odwiedzają tradycyjna bibliotekę, natomiast notorycznie używają Google lub innych wyszukiwarek. Od cyfrowych imigrantów szczególnie silnie różni ich sposób korzystania z telefonu komórkowego. W rękach cyfrowych tubylców pełni on funkcje multimedialnego centrum rozrywki, służącego do przechowywania i odtwarzania muzyki oraz filmów wideo, fotografowania, filmowania i grania, a nie tylko – jak u cyfrowych imigrantów – urządzenia do przeprowadzania rozmów telefonicznych i okazjonalnego odbierania bądź wysyłania krótkich wiadomości tekstowych Zatem ludzie pokolenia po 83 nie są w stanie zyc bez wspólczesnej technologi? Czy naprawdę stało się ono dla nas czym tak oczywistym jak wschód i zachód słońca? Jest ona naszym dodatkowym miejscem funkcjonowania? Tu jestemy jednoczenie w wiecie realnym i wirtuałnym? hm?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hej :)
OdpowiedzUsuńŚwiat to wciąż zmieniająca się rzeczywistość, nowe technologie, nowe możliwości, nowe zagrożenia... Medium, o którym tu rozważmy, czyli internet to zapewne wielki wynalazek, dający szereg możliwości, np. dla ludzi, którzy ze względów zdrowotnych przykuci są do łóżka, czterech ścian internet jest głównym oknem na świat... inni natomiast właśnie przez internet zamykają się przed światem, po co mają wychodzić skoro wszystko można załatwić jednym kliknięciem pozostając w zaciszu domu,tworzą swój własny często wirtualny świat. Sieć to dla nich miejsce spotkań, zakupów, transakcji, pracy, podróży itp. potrafi zastąpić wszystko, ale czy rzeczywiście... a co z ludźmi, interakcjami społecznymi, żywym kontaktem z drugim człowiekiem...z czasem doprowadzi to do fobii społecznej, gdyż świat realny jest zupełnie inny od tego wirtualnego... Człowiek w sieci tworzy wizję samego siebie, kogoś kim chciałby być, a nie jest w rzeczywistości, tu wypowiada się na tematy, które na co dzień są dla niego tematem tabu, czy powodują zakłopotanie, zdenerwowanie, a w sieci nikt go nie obserwuje nie zna, jesteśmy anonimowi. Dla wielu z nas internet to miejsce wyzbycia się kompleksów, to co w świecie realnym jest nie możliwe w wirtualnym staje się możliwe. Moim zdaniem człowiek w świecie realnym a w wirtualnym nigdy tak do końca nie jest taki sam...